W ostatnich tygodniach można było zaobserwować jak kapitalizacja rynkowa Tesli – amerykańskiego producenta aut elektrycznych – przekracza bilion dolarów. Już kilkanaście miesięcy temu wartość giełdowa tego przedsiębiorstwa, którego zdolności produkcyjne wynosiły 500 tys. aut rocznie, przewyższyła Toyotę (produkowała 10 mln aut rocznie). W dodatku w zeszłym tygodniu na amerykańską giełdę wszedł Rivian, producent elektrycznych pickupów i SUV-ów, którego kapitalizacja pozwoliła na osiągnięcie trzeciej pozycji wśród koncernów motoryzacyjnych. W osiągnięciu takiego wyniku nie przeszkodziło tej spółce nawet to, że jak podają doniesienia medialne, nie wypuściła na rynek jeszcze ani jednego pojazdu.
W tym przypadku samą motywację inwestorów można tłumaczyć oczekiwaniem wyraźnego wzrostu udziału pojazdów z silnikami elektrycznymi w rynku motoryzacyjnym. Cała ta sytuacja dotycząca największych przedsiębiorstw na świecie jest dobrym przykładem z czym mogą mierzyć się osoby zajmujące się wyceną przedsiębiorstw w ogóle. Działalność takich specjalistów polega na pracy z informacjami: zdobywaniu, weryfikowaniu, analizowaniu. Informacje te dotyczą zarówno samego przedsiębiorstwa, jak również branży, w której działa i całego rynku. Biegły zajmujący się wyceną przedsiębiorstw przetwarza bardzo duże ilości informacji. Na ich podstawie musi sobie wyrobić pogląd, które z nich są istotne pod kątem celu zleconej wyceny, a które nie.
W efekcie pracy biegłego powstaje raport z wyceny. Zawiera on zarówno opis samego przedsiębiorstwa (zawierający m.in. informacje o zdolnościach produkcyjnych), jak i analizę, pozwalające „umiejscowić” przedsiębiorstwo na rynku i zrozumieć jego historię, obecną działalność i perspektywy rozwoju. Gdyby chodziło o raport z wyceny Tesli, to wynikałoby z niego, np. to, że wartość majątkowa przedsiębiorstwa jest zdecydowanie niższa niż ta wynikająca z kapitalizacji na giełdzie. Powinni to mieć na uwadze różni interesariusze firmy.
Autor: Łukasz Łupiński
